Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 10:01
PRZECZYTAJ!
Reklama

Niedzielne porażki drużyn futsalu

Nie była to dobra niedziela dla naszych drużyn futsalu. W ekstraklasie Gwiazda przegrała w Bielsku 3:5, a w I lidze Kamionka uległa w Tychach Futsalowi 0:7.

Rekord Bielsko – Gwiazda 5:3 (1:1)
Gwiazda: Waszka – Pękala, Działach, Kidanov, Bubec, Łuszczek, Krajanowski, Piasecki, Szachnitowski, Siadul, Hewlik, Barteczka.
Trener: Tomasz Klimas
Bramki dla Gwiazdy: Pękala, Siadul 2.

W piątej minucie gola dla Gwiazdy zdobył Sławomir Pękala i zapachniało niespodzianką. Podopieczni Tomasza Klimasa nie oddawali pola i utrzymywali korzystny dla siebie wynik. Niestety, w 17 minucie gospodarze rozegrali akcję, po której wyrównał Popławski. Po zmianie stron gospodarze ruszyli do zdecydowanych ataków, a agresywnie broniący halembianie, szybko „złapali” cztery faule. Trzeba było grać mniej ostro, co wykorzystali miejscowi, obejmując w 27 minucie prowadzenie po bramce Kmiecika. Kiedy w 34 minucie Franz podwyższył na 3:1, wydawało się, że bielszczanie będą mieli „z górki”. Ale nic podobnego. Niecałą minutę później kontaktowego gola strzelił Siadul i znów było „na styku”. Krótko, jako że po kolejnych 65 sekundach Franz ponownie umieścił piłkę w bramce Gwiazdy. Potem „dorzucił” jeszcze jedną, zapisując zapisując klasycznego hat – tricka, a wynik meczu na 5:3 ustalił w ostatniej minucie Bartosz Siadul.

Futsal Tychy – Kamionka Mikołów 7:0 (0:0)
Kamionka: Patryk, Karamuz – Janusz, Jasikowski, Jastrzębski, Lewandowski, Małysa, Olszówka, Palicki, Prus, Skoczykłoda, Szostok, Welcz
Trener: Leszek Latacz.

Ten mecz, to prawie derby, więc emocji nie mogło brakować. Pierwsza połowa była wyrównana, a oba zespoły miały swoje szanse. Bramkarze byli jednak górą, a golkiper Kamionki, Paweł Karamuz popisał się kilkoma wybornymi interwencjami. Po przerwie sytuacja nie ulegała zmianie, aż do 28 minuty, kiedy to bramkarz gości musiał skapitulować po kapitalnym strzale Wolaka. Stracony gol rozkojarzył mikołowian bardzo skutecznie i ich gra się rozsypała. I choć Paweł Karamuz nadal bronił bardzo dobrze, to gospodarze raz po raz umieszczali piłkę w jego bramce, kończąc na siedmiu trafieniach. Mikołowianie nie znaleźli recepty na strzelenie choćby honorowej bramki.

Tadeusz Piątkowski


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama