Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 03:26
PRZECZYTAJ!
Reklama

Futsal. Remis Gwiazdy i porażka Kamionki

Gwiazda po zwycięstwie na własnym parkiecie z Pogonią Szczecin, zdobyła kolejny punkt w meczu wyjazdowym, remisując w Gdański z AZS-em 2:2. Mecz był wyrównany, oba zespoły z determinacją walczyły o całą pulę punktów. Gwiazda miała dwóch bohaterów. Pierwszym był Aleksander Waszka, który obronił wiele strzałów gospodarzy, a drugim – zdobywca dwóch goli, Piotr Bubec.

AZS UG Gdańsk – Gwiazda 2:2 (1:1)
Gwiazda: Waszka, Pękala - Działach, Białek, Kidanov, Bubec, Łuszczek, Lubczyński, Krajanowski, Piasecki, Szachnitowski, Siadul, Hewlik
Trener: Tomasz Klimas
Bramki dla Gwiazdy: Bubec 2

BSF Bochnia – Kamionka Mikołów 4:2 (3:0)
Kamionka: Karamuz – Szostak, Jastrzębski, Nowak, Lewandowski, Prus, Czarnecki, Skoczykłóda.
Trener: Leszek Latacz.
Bramki dla Kamionki: Czarnecki 2.

Mikołowianie chyba za długo zostali w szatni, bo po trzech minutach i 45 sekundach przegrywali już 0:2. Dopiero wtedy doszło do nich, po co przyjechali do Bochni i zaczęli organizować swoją grę. Na bramkę gospodarzy strzelali Jastrzębski, Lewandowski i Prus, ale były to strzały niecelne, albo padały łupem bramkarza. W 11 minucie bliski zdobycia gola kontaktowego był Prus, ale trafił w słupek. W odpowiedzi trzecią bramkę strzelili miejscowi i poszli za ciosem. Na szczęście w bramce doskonale spisywał się Karamuz i wynik nie uległ zmianie.

Ekipa Kamionki przed drugą odsłoną była w trudnej sytuacji, gdyż przyjechała na mecz w ósemkę. Po wznowieniu gry zawodnicy o tym jednak nie myśleli i zaatakowali bramkę miejscowych z animuszem. W 24 minucie Prus po raz drugi opieczętował słupek, a kilka minut później zrobili to bochnianie, by w 29 minucie podwyższyć na 4:0. Kilka minut później od straty piątego gola Kamionkę uratował słupek. W 34 minucie Czarnecki wpakował piłkę do pustej bramki gospodarzy, podnosząc morale swoich kolegów. Skutecznie, bo w ostatnim fragmencie meczu zagrali lepiej, a on sam w ostatniej minucie spotkania strzelił jeszcze jednego gola, ustalając wynik meczu na 4:2. W tej sytuacji szkoda fatalnego początku.
Tapi


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama