Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 19 maja 2024 18:43
PRZECZYTAJ!
Reklama

Chcieli dobrze, ale wyszło jak zawsze

Starostwo Powiatowe postanowiło pomóc mieszkańcom Łazisk Górnych, którym dokucza przemysłowe sąsiedztwo. Najpierw jednak trzeba pomóc samemu starostwu w sporządzaniu poprawnych dokumentów.
Chcieli dobrze, ale wyszło jak zawsze

We wrześniu ubiegłego roku pisaliśmy o problemach mieszkańców ulic Stokrotek, Kwiatowej i Chopina w Łaziskach Górnych. W ich najbliższym sąsiedztwie, na terenach należących do firmy ERG, działa kilka przedsiębiorstw przemysłowych. Zza muru otaczającego cały kompleks dochodził hałas i smród. Mieszkańcy narzekali od kilku lat, ale w ubiegłym roku sprawa nabrała rozpędu. Zainteresowały się nią media, wojewódzkie instytucji ochrony środowiska oraz organ najbardziej uprawniony do interwencji, czyli starostwo powiatowe. I faktycznie. Pod koniec września władze jednej z firm, Nowa Plast z Rybnika, opublikowały informację o wszczęciu działań mających obniżyć poziom emitowanych dźwięków. Mieszkańcy bardziej niż hałasu obawiają się jednak chemicznego smrodu, który może iść w parze z trującymi substancjami. Tym też zajął się powiat, ale przedobrzył.

W marcu Nova Plast została zobowiązana przez starostę do sporządzenia przeglądu ekologicznego. Jest to specjalistyczne, a co za tym idzie dosyć kosztowne badanie. Firma odwołała się od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i sprawę wygrała. SKO nie analizowało, czy Nova Plast negatywnie oddziałuje na środowisko.

Kolegium zajęło się formalną stroną decyzji starosty i nie zostawiło na niej suchej nitki.

- Przegląd ekologiczny jest specjalistyczny oraz kosztowny i stanowi duże obciążenie dla firmy. Jeżeli ten sam cel mógłby być osiągnięty przy pomocy innych środków dowodowych, to sięganie po instrument niewątpliwie najdroższy nie znajduje racjonalnego uzasadnienia - czytamy w decyzji SKO.

Innymi słowy, starostwo ma na tyle duże uprawnienia i możliwości, że powinno najpierw samo poszukać dowodów winy i dopiero mając mocne argumenty nakazać firmie sporządzić przegląd ekologiczny. Starostwo poszło jednak na skróty. SKO miało więcej zastrzeżeń. Jak się okazuje, pracownicy starostwa nie potrafią nawet prawidłowo napisać raportu z oględzin.

- Protokół sporządza się tak, aby z niego wynikało, kto, kiedy, gdzie i jakich czynności dokonał. Kto i w jakim charakterze był przy tym obecny (…). Tymczasem powyższy protokół takich znamion nie przejawia - czytamy w decyzji SKO na temat raportu z oględzin, jakie starostwo przeprowadziło 4 stycznia tego roku.

SKO uchyliła sprawę i przekazała ją do ponownego rozpatrzenia przez starostwo powiatowe.

Oznacza to, że cała zabawa zacznie się od nowa. Starostwo będzie musiało znaleźć inny sposób, aby sprawdzić, czy firma truje czy też podejrzenia wobec niej są bezpodstawne. Czas, choć płynie powoli dla urzędników, nie działa na korzyść mieszkańców. Oddychają, ale wciąż nie wiedzą czym.  (fil)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama