Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 5 maja 2024 21:12
PRZECZYTAJ!
Reklama

Militarna porażka, ale taktyczny sukces

Rozmowa z Damianem Fierlą, dyrektorem śląskiego oddziału Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Mikołowie, a także autorem książek o historii polskiej wojskowości i jednym z rekonstruktorów „Bitwy Wyrskiej - Boju o Gostyń”.
Militarna porażka, ale taktyczny sukces

 

- Wszystkie rekonstrukcje „Bitwy Wyrskiej Boju o Gostyń” są atrakcyjne i widowiskowe, ale przebiegają według jednego scenariusza, który 79 lat temu napisała historia. Patrząc z dzisiejsze perspektywy i wiedzy, czy to był optymalny scenariusz?

- Zdecydowanie tak. Bitwa wyrska zakończyła się militarną porażką, ale była naszym taktycznym sukcesem. Niemcy byli przekonani, że zdobędą Śląsk w jeden dzień. Niektórzy oficerowie umawiali się pierwszego września w katowickich restauracjach, aby świętować swój sukces. Ale nie poszło im tak łatwo. W Bitwie Wyrskiej zginęło około 200 niemieckich żołnierzy, kilkuset zostało rannych. Siły wroga zostały powstrzymane, co dało czas na ewakuację administracji państwowej i przegrupowanie innych oddziałów wojska polskiego.

 

- Bój o Gostyń był jedną z ważniejszych bitew kampanii wrześniowej?

- Proszę nie używać tego zwrotu…

 

- Jakiego?

- Kampania wrześniowa jest sformułowaniem wyjętym z hitlerowskiej propagandy 1939 roku. Niemcy nazwali tak agresję na nasz kraj. Dla nas, to była wojna obronna Polski. W tej kampanii Bój o Gostyń odegrał ważną i chwalebną rolę. Na pewno opóźnił zdobycie Warszawy…

 

- Wojna i tak była z góry przegrana.

- Właśnie, że nie. Akurat tutaj historia mogła napisać inny scenariusz. Oficjalnie uważa się, że we wrześniu 1939 roku Niemcy stracili w Polsce około 12-19 tys. żołnierzy. Są to dane oparte głównie na gebelsowskiej propagandzie. Wielu współczesnych historyków skłania się ku opinii, że mogło wtedy zginąć nawet 91 tys. żołnierzy. Niemcy ponieśli też duże straty w sprzęcie wojskowym. Ich zapasy paliwa były na wyczerpaniu. Proszę pamiętać, że to był 1939 rok. Jeszcze nie ruszyła hitlerowska machina wojenna oparta na robotnikach przymusowych i surowcach zagarniętych podbitym krajom. Napadając na Polskę, Niemcy znacznie osłabili swoje zachodnie granice. Gdyby Francja i Anglia wypełniły sojusznicze zobowiązania, historia mogłaby potoczyć się inaczej.

 

- Pojawiają się czasami opinie, że mieszkańcy Śląska cieszyli się z niemieckiej agresji.

- Kto tak mówi, ten nie zna historii albo liczy tylko na medialną popularność dzięki głoszeniu kontrowersyjnych poglądów. W 1939 roku mieszkała na Śląsku bardzo liczna i dobrze zorganizowana mniejszość niemiecka, ale nie można powiedzieć, że jej przedstawiciele cieszyli się z wybuchu wojny. Wielu z nich słusznie przeczuwało, że to ściągnie na nich katastrofę. Nie można przy tym zapominać, że Niemcy mieli w naszym regionie wielką sieć Abwehry (wywiad wojskowy - przyp. red.). Jej szpiedzy i agenci nie próżnowali. Trudno też się dziwić biernej postawie ludności cywilnej. Co mieli wtedy zrobić mieszkańcy Śląska? Armia Polska wycofała się w głąb kraju. Niemcy kontrolowali militarnie cały region. Każdy myślał o tym, jak przeżyć, a nie jak zginąć.

 

- Za rok zapewne odbędzie się kolejna rekonstrukcja Bitwy Wyrskiej. Znów sięgnie Pan za karabin.

- Nie wyobrażam sobie, że będzie inaczej.

Rozmawiała: Beata Leśniewska


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama