Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 17 maja 2024 11:30
PRZECZYTAJ!
Reklama

Seksmisja po rudzku

Od dłuższego czasu najbliższe otoczenie pani prezydent Rudy Śląskiej oraz sinobrody nestor wśród radnych lansują ciekawą tezę. Mianowicie: pani prezydent nie wolno krytykować, bo jest kobietą. Przyznacie Państwo: nowatorska to koncepcja w sprawowaniu władzy, którą warto by rychło opatentować i puścić w świat. Może na czymś Ruda Śląska by wreszcie zarobiła porządną kasę do miejskiego budżetu?

Mieszkań komunalnych brak – nie wolno krytykować, bo kobieta. Zerwanie przetargu na wspólne oczyszczanie średnicówki przysporzyło nam paru „sympatyków” na Śląsku – cicho sza, bo rządzi kobieta. Trasa N-S otwarta z półrocznym opóźnieniem – patrz wyżej. Mocno kontrowersyjne decyzje kadrowe i mobbing w miejskich instytucjach – kobieta u steru, krytyki niet. Gimnazjaliści i uczniowie podstawówek wypadli fatalnie na tle rówieśników z innych śląskich miast – tu niech nikt nie waży się pisnąć słowa, bo za oświatę odpowiada w mieście żeński tercet. I tak dalej można wyliczać…

Tak się dziwnie składa, że dotąd nie słyszałem „gen derowego” argumentu na przykład z ust prezydent Zabrza Małgorzaty Mańki – Szulik, czy wiceprezydent Świętochłowic Aleksandry Skowronek. A szczerze wątpię, żeby miały samych wielbicieli wśród tamtejszych radnych. Prezydent miasta to urząd, a urząd rozlicza się za decyzje. Czy gdyby na stołku prezydenta w Rudzie Śląskiej zasiadał facet i podjął dokładnie te same decyzje, co Grażyna Dziedzic - krytyka byłaby w pełni uprawniona i rozgrzeszona?

Problem również w tym, że środowisko pani prezydent jest w swoim postępowaniu – delikatnie rzecz ujmując – niekonsekwentne. Oto podczas niedawno spotkania Grażyny Dziedzic z mieszkańcami Kochłowic, głos zabrała pochodząca z tej dzielnicy pani poseł Danuta Pietraszewska. Niestety jej wystąpienie skutecznie zagłuszało rycząco – buczące towarzystwo mieniące się zwolennikami obecnej władzy miejskiej. I co? Nikt z męskiej części otoczenia pani prezydent nie stanął w obronie pani poseł, a w pierwszym rzędzie chociażby dumnie siedział radny szczycący się tytułem rycerskim. Aż boję się zapytać: czyżby panowie uważali, że pani poseł nie jest kobietą?

Obserwator

 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama