Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 02:26
PRZECZYTAJ!
Reklama

Joanna Brehmer: przede mną Paryż 2024

Od 11 do 29 stycznia w Polsce i Szwecji rozgrywane były Mistrzostwa Świata w piłce ręcznej mężczyzn. W tej edycji światowego championatu Polska miała swoich przedstawicieli. Przede wszystkim reprezentację, która zakończyła imprezę na XV miejscu oraz Joannę Brehmer, reprezentująca nasz kraj(a pośrednio i Mikołów), jako delegat techniczny IHF. Na co dzień menadżer sportu i kierownik działu zespołu obiektów sportowo – rekreacyjnych mikołowskiego MOSiR-u, jest cenioną w handballowym świecie sędzina.
Joanna Brehmer: przede mną Paryż 2024

- Które to Twoje Mistrzostwa Świata?

- Jestem delegatem światowej federacji piłki ręcznej od roku 2019. Od tego czasu miałam przyjemność pracować podczas sześciu imprez w randze mistrzostw świata. W tym czasie byłam nominowana na trzy młodzieżowe oraz trzy seniorskie mistrzostwa świata (2019 - Japonia kobiety, 2021 - Hiszpania kobiety oraz 2023 - Polska/Szwecja mężczyźni)

- Delegatem Technicznym byłaś na ostatnich Mistrzostwach Świata kobiet. Czy teraz, kiedy Polska była współorganizatorem imprezy spodziewałaś się tej nominacji, czy byłaś nią zaskoczona?

- Dla mnie „obsługa” męskiej imprezy to kolejny krok do przodu. Powiem nieskromnie, że czekałam na tę nominację, ale ona została poprzedzona ciężką pracą dla IHF na poprzednich imprezach. Poza tym od lutego 2022 roku odpowiadam w Komisji Sędziowskiej IHF za rekrutację i rozwój sędziów, więc moja współpraca z komórką IHF bardzo się umocniła. Poza mną były tylko dwie kobiety w roli delegatów. Nie jest łatwo wejść w męski świat, ale praca i konsekwencja dała pozytywne rezultaty.

- Przybliż naszym Czytelnikom rolę delegata, gdyż generalnie widz albo telewidz sądzi, że to fajna „fucha”.

- Inaczej ta praca wygląda w krajowej lidze, a inaczej podczas imprez mistrzowskich. Podczas meczów polskiej ligi jestem jedyną osobą poza sędziami na boisku, która dba o prawidłowy przebieg meczu. Delegat musi mieć ogromna wiedzę, by móc zapobiec sytuacji złamania przepisów, które mogą spowodować złożenie protestu. Na Mistrzostwach Świata na jeden mecz jest nominowanych czterech delegatów: dwóch odpowiada za przebieg zawodów, siedząc przy stoliku sędziowskim, czuwając nad prawidłowym przebiegiem meczu, pilnowaniem strefy zmian oraz niesportowych zachowań na ławkach zawodników rezerwowych, trzeci delegat jest w roli „superwajzora”, który odpowiada za wszystko i w sytuacjach kontrowersyjnych ma ostateczne zdanie. Spoczywa na nim ogromna odpowiedzialność. Czwarty delegat skupia się tylko na pracy sędziów, obserwując ich podczas meczu i przygotowując materiały video do analizy i oceny pracy sędziów. Podczas Mistrzostw Świata POL/SWE miałam przyjemność pracować na każdej z tych pozycji, wspomnę tylko, że nie każdy delegat jest obdarzony przez IHF takim zaufaniem, by móc obserwować sędziów.

- Jak wyglądał Twój dzień pracy na mistrzostwach?

- Każdy dzień jest bardzo pracowity. Od rana uczestniczymy w spotkaniach, podczas których omawiamy dzień poprzedni, analizujemy pracę sędziów i omawiamy sprawy bieżące, całe popołudnie i wieczór spędzamy na hali. Delegaci mają dziennie 2-3 mecze, podczas których pracują. A późnym wieczorem po przyjeździe do hotelu, obserwatorzy sędziów siadają do pracy i przygotowują materiały na poranne spotkanie.

- Czy będąc delegatem, znasz swój rozkład meczów na całe mistrzostwa, czy podobnie jak sędziowie, czekasz na nominację?

- Delegaci nominowani na mistrzostwa mają wiedzę na temat grup, do których zostali przydzieleni i jak długo zostają na zawodach. Sukcesywnie ze zmniejszającą się ilością meczów, poszczególne osoby są odsyłane do domu. Podczas ostatnich mistrzostw świata kobiet w Hiszpanii 2021 miałam przyjemność pracować do samego końca, czyli meczu finałowego Francja - Norwegia. Na zakończonych mistrzostwach mężczyzn pracowałam do półfinału Dania - Hiszpania.

- Oglądałaś wiele spotkań. Które zrobiły na Tobie największe wrażenie?

- Nie widziałam wszystkich meczów jeszcze, ale mam dostęp do platformy i wkrótce to nadrobię (pod względem szkoleniowym). Podczas meczów grupowych i rundy głównej pracowałam w Goeteborgu, gdzie grała Szwecja. Najbardziej dla mnie spektakularny mecz, to derby Skandynawii pomiędzy Szwecją i Islandią. Oczywiście mecz ćwierćfinałowy w Gdańsku Norwegia – Hiszpania, który zakończył się dwoma dogrywkami. No i finały – one rządzą się swoimi prawami.

- Z piłkę ręczną związana jesteś od najmłodszych lat. Jak zawodniczka, potem jak sędzia, teraz jak oficjel obserwujesz zmiany w tej dyscyplinie sportu. Piłka ręczna na pewno stała się szybsza, na boisku grają atleci. Stąd też zmiany w przepisach. Część z nich dotyczy bezpieczeństwa. Takie zapisy jak karanie zawodników za atak na głowę, szyję, rzut na twarz, to zapewne dobry kierunek. Z wysokości miejsc prasowych czy oglądania powtórek zapisów telewizyjnych niektórych akcji, dał się zauważyć trend wykorzystywania tych przepisów do wysłania rywala na ławkę kar. Można było zauważyć celowe szukanie piłki głową przez bramkarzy, obniżanie pozycji przez zawodnika atakującego, aby ręce obrońcy wylądowały na szyi, celowe nadepnięcie przez oddającego rzut skrzydłowego na nogę obrońcy. Czy z pozycji delegata też to widać?

- Oczywiście z pozycji delegata widać wszystko. W trakcie meczu obserwator pracuje na bieżącym sygnale transmisji i korzystając z programu Dartfish, może a tym materiałem robić wszystko. Każda jedna wątpliwa decyzja jest rozbierana na czynniki pierwsze. W celach szkoleniowych nie sam popełniony błąd jest punktem zainteresowania, ale przyczyna dlaczego sędzia podjął taką a nie inną decyzję, dlaczego czegoś nie widział.

Tak, w ostatnim czasie trochę zmieniły nam się przepisy, które maja na celu chronić zdrowie zawodników. W mojej ocenie nie wszystkie zachowania zawodników są przemyślane. Wymuszanie pewnych decyzji sędziowskich czasami może działać przeciwko nim. To, że bramkarz szuka piłki głową przy rzucie karnym, to nawet jeśli taki rzut w głowę będzie, nie jest to powód do nałożenia kary dla rzucającego. Ale dłuższy temat...

- Mistrzostwo Świata wywalczyła Dania. Czy tytuł trafił w godne ręce?

- Myślę że Dania w pełni zasłużyła na to trofeum. Przez cały turniej prezentowała bardzo wysoką i równą formę. Szkoda mi trochę zespołu Szwecji, w trakcie turnieju z powodu kontuzji stracili swojego podstawowego zawodnika, lidera drużyny Jima Gottfridssona.

- Zarówno w Szwecji, jak i w Polsce byłaś bardzo zapracowana. Czy znalazłaś choć chwilę czasu na atrakcje pozasportowe?

- Dopiero pobyt w Gdańsku, gdzie były tylko mecze ćwierćfinałowe i jeden półfinał pozwolił złapać oddech i była możliwość pospacerować po starym mieście.

- Podsumowując, czym był dla Ciebie udział w światowym championacie szczypiornistów?

- Był to kolejny krok w moim sportowym życiu, spora lekcja, ogromny bagaż doświadczenia, a przede wszystkim spełnienie kolejnych marzeń sportowych. Nigdy nie można się poddawać, praca, praca i praca a przy tym wielka pokora.

- Porzekadło mówi, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Czy jest jeszcze jakiś szczebel w hierarchii szczypiorniaka, na który chciałaby wejść?

- Mam przed sobą ostatni stopień – Igrzyska Olimpijskie Paryż 2024.

- Zatem do zobaczenia w Paryżu!!!

Z Joanną Brehmer rozmawiał:
Tadeusz Piątkowski


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama