Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 14 czerwca 2025 18:22
PRZECZYTAJ!
Reklama

Powiat politycznie podzielony

Stałość poglądów politycznych w naszym powiecie jest zjawiskiem wręcz fenomenalnym i zasługującym na uwagę socjologów. Proszę porównać wyniki wyborów prezydenckich z 2020 i 2025 roku. Zmiany są minimalne. W zasadzie moglibyśmy przedrukować artykuł sprzed pięciu lat i zamienić tylko nazwisko Duda na Nawrocki. Mikołów jest mocno liberalno-lewicowy, Ornontowice i Orzesze wyraźnie konserwatywne, a Łaziska Górne i Wyry remisowe z lekkim wskazaniem na obóz „postępowy”. Tak było, jest i... ciekawe jak będzie za pięć lat?
Powiat politycznie podzielony

Pięć lat temu omówienie wyborów prezydenckich opatrzyliśmy tytułem „Powiat politycznie podzielony”. Opublikowaliśmy też wyniki w poszczególnych gminach. Można odszukać ten tekst w naszym, internetowym archiwum, ale na wszelki wypadek przypominamy dane sprzed pięciu lat. Podobieństwo jest uderzające. Jedyna różnica to zmiana nazwiska Duda na Nawrocki, a poza tym wszystko jest prawie takie samo. 

Na stosunkowo niewielkim i zintegrowanym obszarze mamy do czynienia z dosyć ostrą polaryzacją poglądów politycznych.

Z jednej strony są Orzesze i Ornontowice, gdzie poparcie dla prawicowego kandydata sięga podkarpackich i podlaskich poziomów. Na drugim biegunie jest Mikołów, który poparł Rafała Trzaskowskiego na zachodniopomorską skalę. Po środku są remisowe Łaziska Górne i Wyry z lekkim wskazaniem na obóz liberalny. Dlaczego tak jest? Nie podejmujemy się próby odpowiedzi na to pytanie. Może naszym powiatem zainteresują się wreszcie socjolodzy i przeprowadzą profesjonalne badania na ten temat?

Skupmy się na sprawach, które są bardziej oczywiste, czyli na ogólnym podsumowaniu tegorocznych wyborów.

Pod wieloma względami okazały się one zaskakujące. Przede wszystkim do historii przejdzie irracjonalna reakcja obozu Rafała Trzaskowskiego na ogłoszenie wyników exit poll o godz. 21. Jakim cudem oni mogli ogłosić się wygranymi?! Przecież statystyczny błąd tych wskazań wynosi 2 proc., a obu kandydatów dzieliło 0,6 proc. przy niepokojąco wysokim wskaźniku odmów ujawnienia na kogo głosowali ankietowani wyborcy. Znawcy tematu przestrzegali, że po takiej fali medialnej nagonki ludzie nie będą chcieli się przyznać, że postawili krzyżyk przy Nawrockim. W sztabie Trzaskowskiego tylko Donald Tusk sprawiał wrażenie, że zdaje sobie sprawę z nadchodzącej klęski i dyskretnie opuścił ten bal na Titanicu. To nie koniec. Po godz. 23, kiedy na prowadzenie wysunął się Nawrocki, niektórzy posłowie (Szczerba i Zembaczyński) uspokajali, że za chwilę będą podliczane wielkie miasta i sytuacja wróci do normy. Takiej rangi politykom nie wypada nie wiedzieć, że w exit i late poll podaje się proporcjonalne, a nie wyrywkowe prognozy. Jak można zajść tak wysoko w polityce nie znając podstawowych zasad statystyki i analizy?

Odpowiedź na pytanie, dlaczego Trzaskowski przegrał, wbrew pozorom wcale nie jest trudna. 

Po pierwsze, jego sztab nie zrobił rzeczy podstawowej, czyli nie wyciągnął lekcji z porażki Prawa i Sprawiedliwości w 2023 roku. Rząd Mateusza Morawieckiego miał się czym pochwalić, ale cała energia PiS-owskiej propagandy wyborczej została przekierowana na straszenie Tuskiem. „Für Deutschland” było najczęściej powtarzanym cytatem w telewizji publicznej, aż straciło swoją emocjonalną moc i stało się śmieszne. Ludzie tego nie kupili, a obrażanie i upokarzanie Tuska przyniosło odwrotny efekt. Dlaczego w takim razie on sam nie zrozumiał tej prostej zasady i zdecydował się na wywiad u Bogdana Rymanowskiego, gdzie obrzucał błotem i wyzywał od gangsterów Karola Nawrockiego? Najsłabszy student marketingu wie, że kampania negatywna ma swoje ograniczenia, a wręcz może stać się bronią obosieczną. Wściekły atak na Nawrockiego zamiast go pogrążyć, wzmocnił tylko jego legendę twardego faceta. Skoro nie pokonała go w „ustawce” bojówka Lecha Poznań to tym bardziej nie złamie go propaganda prorządowych mediów.

Kolejne pytanie brzmi: czy Donald Tusk wybrał dobrego kandydata do obrony swojego obozu politycznego?

Przecież warszawiacy nie są lubiani w Polsce. Mieszkają w zakorkowanym, zabetonowanym, brzydkim mieście, ale zadzierają nosa i udają lepszych. Niestety, Rafał Trzaskowski jest uosobieniem tego warszawskiego mitu. Chłopak z dobrego i bogatego domu, kolega celebrytów, który dostawał w życiu wszystko co chciał. Inaczej Nawrocki. Syn tokarza i introligatorki, dorastający na gdańskim blokowisku, gdzie pięściami trzeba było walczyć o swoją środowiskową pozycję. Intuicyjnie i podprogowo, publiczna sympatia - abstrahując od poglądów politycznych - lokowała się po stronie Nawrockiego.

Kolejną sprawą jest różnica w jakości pracy obu sztabów.

Kampanią Rafała Trzaskowskiego zarządzali politycy z ścisłego kręgu władzy, jak Sławomir Nitras, Cezary Tomczyk czy Barbara Nowacka. Było oczywiste, że dla takiej ekipy będzie się liczyć przede wszystkim ideologia, a nie profesjonalizm. W PiS z Karolem Nawrockim pracowali zawodowcy, którzy w dodatku szkolili się w Stanach Zjednoczonych, słynących z najlepszych kampanii wyborczych na świecie. Te różnice były szczególnie widoczne w mediach społecznościowych, gdzie podczas tych wyborów przekaz konserwatywny zdecydowanie dominował nad lewicowo-liberalnym. Przy podejmowaniu decyzji wyborczych wiedza i emocje z Internetu są kluczowe dla ludzi w wieku 18-40 lat. Z niezrozumiałych powodów sztab Trzaskowskiego odpuścił tę grupę, a nawet poszedł krok dalej - zraził do siebie młodych ludzi. Bez względu na to, gdzie zapadła taka decyzja, policyjna nagonka na Zorro i Batmana, wręcz rozwścieczyła Internet. Filmiki o ściganiu ludzi, którzy w humorystyczny sposób zamanifestowali sprzeciw wobec Trzaskowskiego, miały kilka milionów odsłon. Miłośnicy kultury masowej wiedzą, że z Batmanem i Zorro nikt nie wygrał. Szkoda, że nie domyśliło się tego polityczne otoczenie prezydenta Warszawy.

Wpadek, jeszcze większego kalibru, było więcej. 

Jak choćby wizyta poseł Kingi Gajewskiej w domu pomocy społecznej. Ubrana w koszulkę z Trzaskowskim i wyposażona w worek kartofli zrobiła sobie „sweet focię” z starszym, zdezorientowanym i chorym mężczyzną. Mając takie „wsparcie” ze strony partyjnych koleżanek i kolegów, Trzaskowski po prostu nie mógł wygrać tych wyborów. Nie znaczy to, że wiceszef PO jest złym politykiem. Po prostu to nie był jego czas, jego sztab i nie ten przeciwnik. 

Jerzy Filar

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama