Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 czerwca 2025 20:04
PRZECZYTAJ!
Reklama

Paweł był poważniejszy, a Joachim zawsze uśmiechnięty

Przypomnijmy, że w poprzednim wydaniu gazety opisaliśmy historię braci bliźniaków Jelitków z Mikołowa. Obaj nie kończyli szkół artystycznych, ale byli obdarzeni wielkim talentem. Joachim specjalizował się w metaloplastyce, a Paweł malował obrazy. Ich twórczość na nowo odkryła Ewa Prochaczek, mikołowska artystka o wszechstronnych zainteresowaniach i promotorka sztuki. Tekst cieszył się sporym zainteresowaniem i dlatego wracamy do tego tematu. Odwiedziliśmy panią Małgorzatę, siostrę artystów.
Paweł był poważniejszy,  a Joachim zawsze uśmiechnięty
Pani Małgorzata z portretami swoich braci - bliźniaków.

Pani Małgorzata mieszka w Mikołowie. W jej przyjaznym domu gości wita sympatyczny piesek, ale także obrazy Pawła i metaloplastyczne dzieła Joachima. Przedpokój i ściany wzdłuż schodów na poddasze przypominają małą galerię. Wzrok przyciągają obrazy Pawła. Jest portret ojca siedzącego na progu drewnianego domu. Inny obraz przenosi nas do odtworzonej z niebywałą precyzją starej, śląskiej kuchni. Są też jabłka w koszyku tak smakowicie namalowane, że aż chce się po nie sięgnąć. 

- Bracia Jelitkowie to artyści - realiści. Wybitni przedstawiciele malarstwa naiwnego, uzdolnieni, zatrzymujący w swoich pracach czas. Patrząc na ogień wręcz podświadomie czujemy ciepło. Na obrazach Pawła można czasem dostrzec szczegóły, których nie widzimy na fotografii - opowiada Ewa Prochaczek, która jest komisarzem wystawy obrazów Pawła Jelitko. 

Pani Małgosia oprowadza nas po domu i pokazuje kolejne obrazy.

W salonie wiszą prace prezentujące trzy pory roku.

- Na pewno jest tutaj zima, jesień i prawdopodobnie wiosna. Paweł nie domalował kolejnej pory roku, bo już taki był. Miał swoją pracownię 
i swój rytm pracy. Często jeden obraz malował bardzo długo. Zrobił kilka kresek, popatrzył i wyszedł. Czasami po prostu nie kończył obrazów - opowiada pani Małgorzata. 

Na pytanie, jacy byli na co dzień jej bracia uśmiecha się, a po chwili wspomina, jak siedzieli na schodach przed kościołem i coś rysowali. Zawsze mieli przy sobie kartki i ołówek. 

- Paweł był poważniejszy, a Joachim zawsze uśmiechnięty - opowiada pani Małgosia.

W domu swoje, ważne miejsce ma także metaloplastyka Joachima. Podziw budzi grecki wojownik z koniem, a także realistyczne sceny z kopalni.

Pani Małgosia także jest obdarzona wieloma talentami, choć innymi niż jej bracia.

Swój los związała z handlem. Najpierw pracowała i szefowała księgarni, a potem mikołowskiej cepelii. Po przejściu na emeryturę postanowiła zająć się zielarstwem i nawet otworzyła sklep.

- Braci ciągnęło do sztuki, malowania, rysowania, metaloplastyki. Ja od ojca połknęłam bakcyla zielarstwa. Ojciec pił zioła każdego dnia i dzięki nim dożył sędziwego wieku. Ja też piję herbatki ziołowe i zachowuję pełną sprawność - opowiada 86-letnia pani Małgorzata. 

Przypomnijmy, że obrazy Pawła Jelitko, w każdą niedzielę można oglądać w parafialnej kawiarence kościoła pod wezwaniem św. Antoniego z Padwy na mikołowskiej Recie. Od niedawna jego obrazy można podziwiać także w Muzeum Historii Mikołowa na specjalnej wystawie. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama