- Od 9 lat, kiedy poznaliśmy projekt przebudowy drogi staramy się o przesunięcie przystanku i zatoki sprzed naszego domu. Niestety, ciągle słyszymy, że wszystko jest zgodnie z przepisami i nikt nie zamierza niczego zmieniać. A wystarczyłoby trochę dobrej woli. Przecież można przesunąć przystanek kilka metrów dalej. Tam jest pole i nikomu by to nie przeszkadzało - wyjaśnia Jacek Bajdoł, mieszkaniec Wyr.
Właściciele posesji przy ul. Pszczyńskiej 184 obawiają się uciążliwego hałasu. Dosłownie za furtką będą mieli zatokę przystankową dla autobusów, chodnik i trasę rowerową. Wyjazd z domu stanie się kłopotliwy, ale i niebezpieczny.
Jacek Bajdoł interweniował w Ministerstwa Rozwoju i Technologii.
- Ma powstać ostry podjazd z mojej posesji na ciąg rowerowo-pieszy i przystanek, o nachyleniu ponad 15 stopni. Będę zmuszony od razu „wyskakiwać” na ten ciąg powodując zagrożenie dla siebie i innych użytkowników chodnika, przystanku. Nie wyobrażam sobie co będzie w zimie i przy przymrozkach, kiedy nawierzchnia stanie się śliska. Ja i moja rodzina będziemy ofiarą i sprawcą, jeśli dojdzie do wypadku. Kto weźmie za to odpowiedzialność?
A co z osobami odwiedzającymi nas samochodem? Oczywiście, autobus musi hamować i musi ruszać, musi otworzyć i zamknąć drzwi - co z tym hałasem od wczesnych godzin porannych do późnych godzin nocnych? Osoby przebywające na przystanku również różnie się zachowują: są głośne, śmieją się, mogą się awanturować, śmiecą.
Naprzeciwko naszej posesji i przyszłego przystanku jest droga dojazdowa do innych posesji i do restauracji co powoduje duży ruch i dodatkowe zagrożenie. Dzisiaj z mojej posesji wyjeżdżają cztery osoby pojazdami, ale chcę złożyć wniosek o wydanie zgody na budowę zjazdu zbiorczego, ponieważ z tyłu mojej posesji jest teren na pięć działek budowlanych i chcę je udostępnić - nie mam innej możliwości zrobienia tego w inny sposób jak przez zatoczkę autobusową. Czy to również jest zgodne z kodeksem i przepisami ruchu drogowego? I czy ktoś mi na to zezwoli?!(...)” - czytamy w piśmie do Ministerstwa.
Całkiem odmiennie widzą tę sprawę drogowcy z Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach.
- W zatwierdzonym projekcie budowlanym uwzględniono lokalizację zatoki autobusowej w ciągu DW 928, w kierunku Kobióra, na wysokości posesji nr 184 i 186 w Wyrach. Przyjęta lokalizacja zatoki jest prawidłowa i zgodna z przepisami. Nie jest możliwe usytuowanie zatoki autobusowej we wskazywanym, przez właściciela posesji, niezabudowanej lokalizacji („3 posesje dalej”) z powodu ograniczającego kierowcom widoczność tzw. łuku poziomego i skrzyżowania DW 928 z ul. Kopaniny. Trzeba też wspomnieć, że lokalizacja zatok autobusowych w ciągu DW 928 na terenie gminy Wyry była uzgodniona z władzami gminy na etapie realizacji projektu. W ramach przebudowy DW 928 przewiduje się przebudowę istniejącego zjazdu do posesji nr 184. Zjazd zostanie dostosowany do nowych rzędnych (poziomu drogi) DW 928, uwzględniając warunki wynikające z przepisów. Kwestia rozbudowy zjazdu (budowa zjazdu zbiorczego), o czym jest mowa w piśmie, nie jest przedmiotem przebudowy DW 928. Do dziś nie złożono do ZDW jakichkolwiek wniosków w sprawie - zapewnia Ryszard Pacer, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach.
Czy te wyjaśnienia można uznać za uspakajające?
Raczej nie, jeśli ktoś ma trochę wyobraźni i uczestniczy w ruchu drogowym. Posesja znajduje się blisko torów kolejowych. Droga prowadzi ze wzniesienia w dół i wymaga szczególnej ostrożności nie tylko ze strony kierowców, ale przede wszystkim rowerzystów i rolkarzy. Nikt im nie życzy zderzenia z wjeżdżającym lub wyjeżdżającym z posesji samochodem, ale w tym miejscu może dojść do takiej sytuacji. Nie wiadomo też, czy zatoka przed posesją nie zablokuje sprzedaży działek, bo ich właściciel może nie dostać zgody na rozbudowę zjazdu.
Państwo Bajdoł nie poddają się, choć drogowcy już zburzyli ich płot i rozpoczęli budowę ciągu rowerowo-pieszego.
- Szkoda, że wszyscy urzędnicy rozkładają ręce i powołują się na spec ustawę. Nikt nie przejmuje się jak takie rozwiązanie wpłynie na nasze, dalsze życie. Żałuję, że przed powstaniem projektu nikt nie zapytał nas o zdanie i nie zainteresował co my o tym sądzimy - dodaje rozgoryczony Jacek Bajdoł.
W swoim piśmie do Ministerstwa Rozwoju i Technologii pisze tak:
„Dla mojej rodziny, sąsiadów, osób postronnych ta decyzja jest niezrozumiała, a można ją bardzo łatwo rozwiązać przez przeniesienie przystanku na sugerowane przeze mnie miejsce. To rozwiązanie absolutnie nie podwyższy kosztów budowy przystanku i zatoczki autobusowej. Czy moja rodzina ma być ofiarą błędu projektu i podejścia urzędników do problemu obywatela? Czy moja rodzina ma być skazana na straty finansowe spowodowane zmniejszeniem wartości i atrakcyjności działki przez zaniedbania urzędnika? Boli to, że nikt nas nie chce zrozumieć, nie chce pomóc, tylko na zasadzie kopiuj-wklej przesyła odpowiedzi powołując się na artykuły, przepisy i rozporządzenia. A gdzie dobro obywatela i mieszkańca? Bo to chyba powinno być na pierwszym miejscu!”.
Beata Leśniewska
Komentarze