Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 15 września 2025 17:54
PRZECZYTAJ!
Reklama

Państwo nie odrobiło lekcji

Samorządowcy, nauczyciele i rodzice nie pójdą palić opon pod Sejmem, choć jest to chyba jedyny sposób, aby wymusić na państwie wypełnianie konstytucyjnych zobowiązań. Z każdym rokiem jest coraz gorzej. Gdyby nie ogromny wysiłek finansowy samorządów system edukacji, który znamy i akceptujemy, przestałby istnieć.
Państwo nie odrobiło lekcji

Politycy przerzucają się oskarżeniami, która partia nie respektuje Konstytucji. A odpowiedź jest prosta. Konstytucję łamie samo państwo. Artykuł 70 klarownie wyjaśnia, czyim obowiązkiem jest utrzymanie systemu edukacji. Jak jest naprawdę? Tylko w ubiegłym roku samorządy dołożyły do systemu oświaty ponad 14 miliardów złotych. W tej puli są także pieniądze podatników z naszego powiatu.

Od tego roku zmienił się system państwowych dopłat do oświaty.

Dawną subwencję zastąpiła inna forma dotacji nazwana „potrzebami oświatowymi”, ale - jak słyszymy od przedstawicieli miast i gmin - pieniędzy i tak jest zdecydowanie za mało w stosunku do potrzeb. Niektóre miejscowości nie odpuszczają i pozywają państwo polskie do sądu o zwrot kwot dopłaconych do subwencji. Tak zrobił, m.in. Radom, który domaga się 62,9 mln zł.

Edukacja często pojawia się w medialnych debatach. Eksperci i politycy sprzeczają się nad zasadnością zadań domowych. Toczą boje o nowy przedmiot: edukacja zdrowotna. To są ważne sprawy, ale nie najważniejsze. Problemem numer jeden polskiego szkolnictwa są pieniądze, a raczej ich brak. Z każdym rokiem państwo nakłada na samorządy coraz więcej obowiązków, ale w ślad za tym nie idą pieniądze.

Najbardziej jaskrawym przykładem tej rabunkowej polityki jest służba zdrowia i edukacja.

Ze względu na początek nowego roku szkolnego, pozostańmy przy tej drugiej dziedzinie. Na przykład w Mikołowie, który zarządza największą bazą edukacyjną w naszym powiecie, w ubiegłym roku wydatki na oświatę wyniosły niecałe 105 mln zł. Subwencja to ponad 59 mln zł. Z prostego rachunku wynika, że miasto dołożyło około 45 mln zł. 

W tym roku mikołowskie wydatki na oświatę wzrosły do 119 mln zł. Państwo dołożyło 74 mln zł. I znów miasto musiało dopłacić do edukacyjnego „interesu” 45 mln zł. 

To dobrze, że Mikołów - i inne miejscowości naszego powiatu - dbają o lokalne szkolnictwo, ale nie zmienia to faktu, że powinno to pozostać zadaniem państwa. Gdyby kolejne rządy wywiązywały się ze swoich konstytucyjnych obowiązków moglibyśmy przeznaczyć więcej pieniędzy na remonty kamienic, budowę dróg, poprawę infrastruktury rekreacyjnej i wiele innych spraw, które podnoszą jakość życia. Ile jeszcze gminy będą w stanie utrzymywać na swoich barkach oświatę? Pierwszego września uczniowie usłyszeli dzwonek oznaczający rozpoczęcie nowego roku szkolnego, ale dla rządzących niech on zabrzmi jak sygnał alarmowy albo nawet dzwon na trwogę. 

Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama