Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 29 kwietnia 2024 01:06
PRZECZYTAJ!
Reklama

Barwy walki

Tak brutalnej kampanii wyborczej nie widziano w Mikołowie od lat. Adam Lewandowski, jeden z kandydatów na burmistrza tego miasta, złożył doniesienie na policję o niszczeniu jego materiałów wyborczych. To nie wszystkie szykany, jakie spotykają kandydatów Stowarzyszenia Rozwoju i Promocji Ziemi Mikołowskiej.

Adam Lewandowski jest kandydatem Stowarzyszenia Rozwoju i Promocji Ziemi Mikołowskiej, popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość. Zawiesił baner ze swoją podobizną w samym centrum miasta, na płocie przy Rynku 18. Miejsce wydawało się bezpieczne. Na wprost parkingu Urzędu Miejskiego. Pod okiem kamer miejskiego monitoringu. Na tym samym płocie od dawna wisi kilka komercyjnych banerów podobnej wielkości. Nikt ich dotychczas nie zrywał, ani niczego nie domalował. Lewandowski powiesił baner w piątek, przed dniem Wszystkich Świętych. Długo nie powisiał. W niedzielę, z materiału wyborczego zostały tylko strzępy. O tym akcie wandalizmu

Adam Lewandowski powiadomił mikołowską policję.

Wszystkie materiały wyborcze podlegają ochronie prawnej. Obejmuje ona zakaz niszczenia, usuwania, zamalowywania itp. pod groźbą kary. Grozi za to kara grzywny do 5 tys. zł. Jeśli zniszczenia przekraczają kwotę 250 zł, za taki czyn można nawet powędrować za kratki.

Na tym nie koniec perypetii Stowarzyszenia Rozwoju i Promocji Ziemi Mikołowskiej. Jeden z kandydatów tego ugrupowania na radnego powiesił plakaty na swoim płocie. W nocy zniszczyli je nieznani sprawcy. Kandydat boi się, że na tym się nie skończy. Przykra niespodzianka spotkała także Reinharda Milera, człowieka który zasłynął w Mikołowie ze zorganizowania dwa lata temu akcji protestacyjnej przeciwko podwyżce taryfy wodno - ściekowej. Miler kandyduje na radnego z listy Stowarzyszenia Rozwoju i Promocji Ziemi Mikołowskiej. Prowadzi cywilizowaną kampanię. Plakaty wiesza tam, gdzie trzeba. Nie zakleja innych. Swój przekaz chciał oprzeć na spotkaniach z wyborcami. Jedno z nich miało się odbyć w Zespole Szkół Technicznych przy ul. Rybnickiej. Podczas wstępnego ustalania terminu z dyrekcją placówki, nie było najmniejszego problemu.

Na dwa dni przed planowanym spotkaniem, pełnomocnik Stowarzyszenia otrzymał odmowną decyzję.

Można zapytać, kto zainspirował dyrektorkę szkoły do podjęcia takiej decyzji? Jakby na to nie spojrzeć, zrobiła źle. Gdyby zezwoliła na spotkanie, nie wiedziałby o nim nikt, poza uczestnikami. A tak, od plotek huczy całe miasto. Pani dyrektor być może przysłużyła się obecnej władzy, ale podpadła opozycji, która po 16 listopada może stać się… władzą. Sprawa jest żenująca, bo mikołowianie, głównie Reinhardowi Milerowi zawdzięczają, że nie płacą w całości najdroższej na Śląsku taryfy wodno-ściekowej. Po akcji protestacyjnej, burmistrz wprowadził system dopłat do Zakładu Inżynierii Miejskiej, dzięki czemu opłaty stały się mniej uciążliwe dla mieszkańców. Informacja o przyblokowaniu spotkania poszła do mediów. Dyrektorka szkoły zafundowała Stowarzyszeniu tanią i skuteczną reklamę.
Jerzy Filar

KOMENTARZ
Po zerwaniu banera z Lewandowskim, w mieście pojawiła się ciekawa plotka. „Wiewiórki” zaczęły szeptać, że ktoś, kto nie lubi albo boi się prezesa Stowarzyszenia Rozwoju i Promocji Ziemi Mikołowskiej, postawił flaszkę miejscowym pijaczkom, aby niszczyli jego materiały wyborcze. Lewandowski poinformował o sprawie policję. To jest dobry pomysł, ale raczej mało skuteczny. Skoro pewne usługi można kupić za flaszkę, proponujemy, aby kandydat na burmistrza, za tę samą walutę i w tym samym środowisku kupił informację o prawdziwych zleceniodawcach „usługi” niszczenia banerów.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
News will be here
Reklama
News will be here
Reklama